Druga Dycha do Maratonu - przedstawiamy pacemakerów
Przypominamy, że w tym sezonie kontynuujemy współpracę z Maraton Lubelski i ponownie możecie liczyć na wsparcie zająców "dostarczanych" przez Stay Insane na wszystkich Lubelskich Dychach.
Wprowadziliśmy jedną zmianę w stosunku do poprzedniego sezonu.
W poprzednim, na każdej dyszce biegło 9 pacemakerów, po 1 co 2,5 minuty na czasy od 40 do 60 minut.
W tym seoznie, na każdej dyszce będzie biegło 10 zająców, po 2 co 5 minut na czasy od 40 do 60 minut.
Widzimy się już w niedzielę 25 listopada :)
Zapraszamy do dołączenia do wydarzenia Biegnij z zającem na Drugiej Dyszce do Maratonu.
W tym sezonie dalej wspierać nas będzie firma Kalejdoskop więc standarodowo już szukajcie na starcie i na trasie różowych balonów :)
A tak wyglądała nasza ekipa na "pierwszej dyszce do maratonu" :)
Pierwsza para Insejnowych zająców zamelduje się na mecie po 40 minutach a kolejne 4 pary co kolejne 5 minut (ostatnia biegnie na czas 60 minut). Prowadzić Was będziemy wg czasów NETTO - szanujemy szybszych biegaczy i nie możemy wszyscy stanąć w 1 linii :)
Korzystając z okazji, przypominamy, że na Lubelskich Dychach posiadamy strefy czasowe (30, 40, 45, 50, 55, 60) i znając własne możliwości, powinniśmy stawać w odpowiedniej strefie przed bramą startową.
W niedzielę poprowadząWas:
40:00 - tempo 4:00/km - Jaromir Krzyszczak i Paweł Dyś
45:00 - tempo 4:30/km - Krzysztof Majcher i Adrian Skoczylas
50:00 - tempo 5:00/km - Paweł Szalak i Mirosław Ziółek
55:00 - tempo 5:30/km - Kamil Żarnicki i Jerzy Lachowicz
60:00 - tempo 6:00/km - Karolina Zygo i Mirosław Pawęzka
I kilka informacji na temat pacemakerowania, które podawaliśmy już w poprzednich postach, które są nadal aktualne :)
Pacemaker to w dosłownym tłumaczeniu „nadawacz tempa”.
Prowadząc Was podczas zawodów przez większość trasy będziemy biec tempem minimalnie wyższym niż wynikającym z „matematyki”. W ten sposób zwolnienie (z powodu podbiegów czy korzystania z punktów z wodą) nie powinno przekreślić nam czasu, jaki planujemy na mecie.
Dlaczego fajnie jest biec z pacemakerem? :)
Powodów może być pewnie więcej, ale najczęściej są to:
- MOTYWACJA. W grupie łatwiej jest przetrwać kryzys i zmotywować się do dalszej walki. Towarzysze „niedoli” wspierają się i zagrzewają do walki. Widzimy, że innym obok też lekko nie jest i łatwiej nam walczyć :)
- WYGODA. Nie musimy pilnować tempa, bo ktoś robi to za nas. Naszym zadaniem jest je tylko utrzymać :)
- GRUPA. Niektórzy po prostu nie lubią biegać sami :)
- FIZYKA. W przypadku wietrznej pogody w grupie jest się za kogo schować :)
- LUDZIE. Poznasz pacemakera i nowych ludzi, którzy są na podobnym poziomie wytrenowania. Może wyjdą z tego jakieś wspólne wybiegania i nie tylko wybiegania :)
Kto decyduje się na bycie pacemakerem?
Prowadzenie grupy kilku/kilkunastu zawodników jest ogromną odpowiedzialnością. Zająca, tak jak każdego innego zawodnika, może w trakcie biegu dopaść kontuzja czy niedyspozycja i wówczas grupa zostaje bez zadeklarowanego wsparcia. Wychodzi na to, że osoby, które się na to decydują, to osoby lubiące stres :) A na poważnie, to każdy z nas kiedyś zaczynał i pamiętamy, jak to było zrobić po raz pierwszy coś, co wydawało się nieosiągalne czy otrzymać pomoc od kogoś bardziej doświadczonego, więc dzisiaj, jeżeli akurat sami nie walczymy o "złote kalesony", chętnie wspieramy innych i czerpiemy od nich pozytywne emocje przed, w trakcie i po biegu :)
Kilka informacji/rad/próśb do osób, które będą z nami biec.
- To pacemaker odpowiada za grupę, ma ustaloną strategię i się jej trzyma. Nie proś go więc, by przyśpieszył czy zwolnił. Jeżeli nie odpowiada ci jego taktyka, po prostu odłącz się od grupy.
- Jeżeli musisz się zatrzymać (sznurówka/cokolwiek), to nie próbuj dogonić grupy na krótkim odcinku, bo nawet jak dogonisz, to i tak zmęczysz się pościgiem tak mocno, że nie utrzymasz tempa.
- Nawet jeżeli pacemaker gada przez całą drogę, nie obrazi się, jeżeli Ty będziesz milczeć, wie, że dla Ciebie to może być męczące.
- Nie słuchaj muzyki. Biegnąc w grupie lepiej jest słyszeć wszystko dookoła.
- Uważaj, żeby się o kogoś nie potknąć, szczególnie na starcie.