Od podstawówki przez całą szkołę średnią grałem w koszykówkę. Były to czasy gdzie MJ (a jakże!) święcił wraz z Chicago Bulls największe triumfy. Do tej pory pamiętam, że trzeba było wstać o 3 rano aby obejrzeć play-offy a potem finały. Potem oczywiście studia, praca, proza życia. Na wadze pojawiła się trzycyfrówka.... 107 kg przy 180cm wzrostu to zdecydowanie za dużo. Zacząłem od roweru, nawet kilka lat temu miałem zajawkę na MTB: kilka startów w zawodach, trochę jazdy po górach i to wszystko. Natomiast „bieganie” zacząłem jakies 3 lata temu. Była to dla mnie (w zasadzie to nadal jest!) forma odskoczni, oderwania się od problemów dnia codziennego. Aczkolwiek niewiele miało to wspólnego z treningami. Były to poprostu biegi - wychodziłem wtedy gdy mogłem/chciało mi się. W tym roku wystartowałem w swoim pierwszym triathlonie branży IT na dystansie sprinterskim. Potem pierwszy raz w życiu półmaraton. Po tych startach zdecydowałem się na kontakt z kimś, kto zamieni przysłowiowego Janusza Biegania (a raczej szurania) w kogoś kto będzie w stanie sybciej dobiegać do makaronu :) I tak to swój pierwszy prawdziwy plan treningowy realizuję od lipca tego roku z ogromną pomocą Lubelskiego Biegacza czyli Pawła Wysockiego . Obecnie 79 kg i waga leci w dół :)
Bieganie to ok. 5-7 godz. tygodniowo, pływanie ok 2h. Czasem wyjdę na rower, ale ze względu na dzieciaki wolę bieganie. Szybsze (1-1,5h treningu), niezobowiązujące czasowo (często biegałem późną nocą, gdy już poszły spać), proste (wychodzę i biegnę - nie myślę o sprzęcie) Tydzień treningowy (jeśli nie mam startów) to zazwyczaj 4-5 biegowych treningów i 2 pływackie. Resztę czasu przeznaczam dla rodziny :)
Tak, zdecydowanie! Ostatnio zacząłem zwracać dużo wiekszą uwagę na jakość paliwa, które dostarczam mojemu organizmowi. A co za tym idzie, jak wypadają treningi lub zawody. Badam się średnio co 3 miesiące więc z moim stanem zdrowia jest OK. Wyniki badań porawiły się zdecydowanie po tym, gdy zacząłem aktywniej spędzać czas :)
Tak, udało mi się nakłonić kilka osób z mojego otoczenia do aktywniejszego spędzania czasu. A moje córki regularnie rozciągają się z Tatą. Czasem nawet rolują. Co prawda po swojemu ale zawsze :) W weekendy gdy jest pogoda, robimy sobie trening biegowy. Z uwagi na to, że nie mają jeszcze skończonych 4 lat, biegamy jakieś 200-400m :) No i bardzo lubią biegać po tartanie :)
1. Pierwsze zawody biegowe - 10 km. Oszałamiający czas 1:06:00 Cierpiałem, oj cierpiałem. Ale nie zatrzymałem się ani przez chwilę :) 2. Pierwszy triathlon 1:35:00 - coś, czego bałem się głównie przez wodę. Ale udało się na tyle, że postanowiłem się mocno poprawić :)
Daj spokój, ITL jeszcze przede mną, tam będę miał szansę zaliczyć jakąś spektakularną wpadkę :):):) Przychodzi mi do głowy jedna anegdota: podczas swojego pierwszego startu w triathlonie byłem nim tak pochłonięty i zaaferowany, że nie zauważyłem iż na odcinku pływackim okularki miałem..... na czole. Zorientowałem się przed wyjściem z wody.... Kurtyna. Co do momentów załamania: hmm..... czasem rodzą się we mnie tego typu wątpliwości. Na szczęście udaje mi się je skutecznie przegonić :)
Kontuzje sa passe wiec ich unikam :P A tak na poważnie, wszelkiego rodzaju kontuzje (póki co!) omijają mnie szerokim łukiem. Recepta? Treningi zaplanowane tak, aby nie były za mocne + rolowanie + rozciąganie + regeneracja. Z mojego (dość skromnego) doświadczenia wynika, że regeneracja jest kluczem do sporych postępów.
Od mniej więcej 6-mcy chodzi mi po głowie (i niestety coraz mocniej puka) projekt o nazwie "Extreme Baltic Challenge". Jest to pływanie długodystansowe w naszym cieplym Bałtyku. Dość ekstremalne trzeba przyznać. Ostatnio Seba Karaś przepłynał wpław 100 km, oczywiście nie jestem w stanie tego zrobić :) Jednak federacja oferuje możliwość przepłynięcia krótszych dystansów. Wiem że przede mną ok 2-3 lat przygotowań (biorąc pod uwagę wszystkie aspekty rodzinne, biznesowe itd) ale gdzieś tam z tyłu głowy powoli układa się plan na to całe szaleństwo. Największą przeszkodą będzie moja żona która kategorycznie zabroniła mi tego wyzwania :P Dlaczego? Lubię przełamywać swoje słabości, a taką jest pływanie. Drugim celem jest oczywiście pełny Iron Man :)
Daleko mi do eksperta w jakiejkolwiek dziedzinie sportowej. Jednakże bardzo pomaga lokalna społeczność, która jest niezwykle otwarta na osoby zainteresowane danym sportem. W Lublinie mamy niesamowite szczęście że bardzo dużo osób biega, jeździ na rowerze, pływa. I jest ich coraz więcej! Bardzo się z tego cieszę bo sport to nie tylko zdrowie fizyczne ale i psychiczne. Warto pojawić się np. na jednym z otwartych treningów biegowych. A jeśli złapiesz bakcyla to zastanów sie nad konkretnym planem treningowym. Zaoszczedzisz czas na "pustych kilometrach"
Nie ma drogi na skróty - chcesz latać szybciej/dalej? Trening + regeneracja + cierpliwość + sumienność. Wyniki będą. Swoje trzeba wybiegać, przepłynąć, wyjeździc bo samo się nie zrobi. Żadnego treningu nie zastąpi najnowszy i nadroższy typ butów, roweru, ultralekie koła itd. Ale bez Ciebie w tym wszystkim trening sie nie odbędzie....