Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Korzystając z naszej strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.
Zamknij

  1. Od kiedy trenujesz? Czy ktoś/coś konkretnego wpłynęło na to, że zacząłeś trenować?
    Aż jęknąłem kiedy przeczytałem to pytanie... potem poszukałem na enduhub i jęknąłem po raz drugi (że to już tyle czasu) a potem trzeci raz że tyle lat wcześniej zmarnowałem... No dobra dosyć tego jęczenia :). Zacząłem truchtać w 2011 (w wieku 41 lat) roku na bazie internetowych planów do maratonu, złapałem szybko kontuzję przestałem na kilka miesięcy i w czerwcu 2012 wróciłem do tego samego planu (tak wiem, pomysł był kiepski ale wtedy lepszego nie miałem) i mój pierwszy start to maraton w poznaniu w 2012 roku (tak wiem pomysł żeby zaczynać od biegania maratonów nie jest normalny ale skądś się ta nazwa naszego klubu bierze). A dlaczego ? O to jeszcze fajniejsza historia :). Jeśli mam być szczery to u podstaw leżą aż dwa dyski, zamiłowanie do alkoholu i pasja robienia zdjęć :) Ale po kolei... Na początku była pasja młodego konesera win (przeważnie owocowych tzw. Jaboli), budżetu na trunki nie miałem, chęci były, zostało więc własnoręczne robienie wina :) które szybko zakończył się takim nieszczęśliwym szarpnięciem gąsiora (nigdy wtedy nie byłem na siłowni a więc o martwym ciągu wiedziałem tyle co nic) że skończyło się to poważną dyskopatią (którą mam do teraz). Zamiast wzmacniać kręgosłup i zacząć się ruszać poszedłem w inną skrajność tj. jedzenie :) po kilku latach miałem już 106 kg wagi i nie czułem się z tym nawet bardzo źle, jadłem co popadnie w kosmicznych ilościach, zakupy nosiła za mnie żona (bo kręgosłup nie pozwalał przynieść siatki ze sklepu) i tak się turlałem do przodu. Pierwszym światełkiem ostrzegawczym był kolejny dyskopata który w trakcie pierwszej rozmowy telefonicznej po usłyszeniu ile ważę powiedział 106 ??? to niech pan przyjdzie jak pan będzie miał 90 :) mój wzrost to 182 więc poprzeczki wysoko nie zawiesił... No dobra przejdźmy do drugiego dysku z którym przygoda rzuciła mnie ostatecznie w objęcia szaleństwa jakim jest sport :) Tyjąc sobie przez te latka, coś robić musiałem (z ADHD się podobno nie wyrasta). Miałem to szczęście, że pracując w dużej firmie informatycznej dosyć szybko wsiadłem do pociągu o nazwie aparaty cyfrowe... Robiłem setki, jak nie tysiące zdjęć znajomych, rodziny, mrówek, kwiatków i innych robaczków... aż kiedyś przed świętami Bożego Narodzenia padł mi..... twardy dysk na którym to wszystko katalogowałem, był 20 grudnia 2010 roku, po jakiś bojach pliki odzyskałem ale od nowa musiałem skatalogować te wszystkie tysiące zdjęć. Siedziałem przed kompem kilka dni i katalogowałem i oglądałem te tysiące zdjęć... Wnioski były dwa, oba tragiczne : kiepski ze mnie fotograf (tyle lat robienia fot i raptem z 10 udanych) i druga : wszyscy moi znajomi lekko się postarzali a ja wyglądam jak ich ojciec... te 24 kg nadwagi strasznie mnie zniszczyło ! Postanowiłem od 1 stycznia rzucić obżarstwo, i wziąć się za siebie (typowe noworoczne postanowienie). W kwietniu ważyłem już książkowe 82 kg (znajomi z pracy bali się mnie pytać co mi jest i czy to objaw po chemi:() i aby utrzymać wagę (tak wiem znowu błąd nie żeby zrzucić) postanowiłem biegać a jak biegać to nie pod blokiem tylko maraton. Było długo ale szczerze moje ultra to prosty wzór = alkohol+dwa dyski
  2. Ile czasu zajmują Ci treningi? Jak wygląda Twój "typowy" tydzień treningowy?
    Moje plany treningowe uwzględniają trzy dyscypliny. Trzy bo moje główne cele to Bieganie Ultra i Triathlon. Daje to więc trzy dyscypliny: bieg, rower i pływanie. Objętości jest więc dużo. Mój tydzień to 6 - 8 jednostek treningowych tygodniowo. Poniedziałek mam najluźniejszy bo w ramach regeneracji robię lekki basen często bez zadań (jakieś 1-1,5km) i saunę. Reszta to 1-2 mocne baseny. 1-2 rowery. 2-3 biegania. Wychodzi tego dużo bo trenując do triathlonu w okresie przygotowawczym wprowadza się zakładki czyli rower a po nim bezpośrednio bieg. Oczywiście powyższe to próba znalezienia pewnej średniej... jak jeździmy w góry to 2-3 dni poświęcamy tylko na bieganie po nich następuje 1-2 dni regeneracji i dopiero po tym powrót do normalnych obciążeń. Dodatkowo dochodzą celowe przygotowania do konkretnych startów wagi ‘A’. Że nie można mówić o żadnych standardach na cały rok opiszę różne przygotowania do dwóch ważnych dla mnie startów które miały miejsce w tym roku. Pierwszy to 125 km na Trans Gran Canarii, start był w zimie, nie można było efektywnie biegać w terenie więc razem z Mirkiem (vel Prezes) spędziliśmy mnóstwo godzin na siłowni ćwicząc na bieżni podejścia z pełnym obciążeniem, w tym okresie miałem więc 2 siłownie w tygodniu plus jakiś truch w terenie plus rower na trenażerze o pływaniu więc mogłem zapomnieć. Drugim startem był UTMB 1 września. Bieg historia i niema o nim sensu tu pisać ale aby dać radę przebyć 171 km i 10 000 m góra dół w okresie maj- lipiec, 9 tygodni z rzędu spędziłem poza domem albo na biegowych wycieczkach w Tatrach albo na jakiś zawodach triathlonowych (przeważnie w górach) które są wspaniałym uzupełniniem czystego treningu biegowego... W tym okresie nie było więc mowy o standardowych jednostkach w trakcie tygodnia... środek tygodnia był raczej czasem na aktywną regenerację niż na poddawanie się obciążeniom, dodatkowo miesiąc przed startem zrobiłem sobie dwutygodniowe wakacje w górach w czasie którego zrobiłem UTMB w odcinkach czyli w 6 dni przebiegłem około 189 km i 11km do góry, w tym czasie rower i pływanie raczej nie istniał, raczej bo jako regeneracja ósmego dnia przepłynąłem w morzu 11km – (dodam że trener pozwolił ). Nie mogę sobie pozwolić na wspomnienie tu o jeszcze jednym typie treningów który odkryłem w tym roku. Są to SKITURY.... Dotychczas uprawiałem jedynie zjeżdżanie w dół na bramkach gigantowych, co bardzo obciążało mi kolana a efektu (in plus) dla biegów w górach nie było żadnego. W tym roku kupiłem sobie narty do podchodzenia w górach i to jest moja nowa miłość. W 2017 roku spędziłem w sumie 10 dni na wielogodzinnym podchodzeniu na przełęcze i zjeździe w puchu... Jest to coś niesamowitego... spróbuję w KS Stay Insane zaszczepić kilka osób na tego typu aktywność bo jest to wspaniałe uzupełninie biegania w okresie kiedy na szlakach w górach jest metr śniegu i można mówić jedynie o torowanie drogi na Jawor lub Smerek :) .
  3. Czy uprawianie sportu sprawia, że bardziej dbasz o zdrowie np. świadome odżywianie/suplementacja/badania?
    Tak, staram się zdrowo i w sposób zbilansowany odżywiać, co pewien czas zmieniając dietę szukając swojego złotego grala :), na pewno mogę powiedzieć, że jeszcze go nie znalazłem. Bez wielu szczegółów mogę powiedzieć że : nie jem potraw smażonych, mało białego pieczywa, jem 5-6 posiłków dziennie o bardzo unormowanych godzinach (przesunięcia są raczej minimalne podyktowane zebraniami w pracy), alkohol piję tylko bardzo sporadycznie (choć to uwielbiam - patrz pkt 1) bo jedynie po treningu w górach. Suplementuję się bardzo minimalnie mimo wielu prób nie jestem w stanie wprowadzić żadnych suplementów na stałe do mojej diety. Każda próba kończy się tym, że po kilku miesiącach wyrzucam paczkę tabletek X/Y lub Z do kosza. Jedynym wyjątkiem to REGO Torque, które przyjmuje po długich górskich treningach lub zawodach i białko SISA które biorę po mocniejszych treningach w miesiącach o dużym obciążeniu. Co do badań, ponieważ mam (i tu czytelniku wstrzymaj się z krzykiem i doczytaj do końca) lekką wadę serca, robię pełne echo, próbę wysiłkową i Holtera dwa razy do roku żeby stwierdzić czy wada nie powiększa się i czy nie ma korelacji zaburzeń tętna z wysiłkiem (tu ciekawostka ostatnie dwa badania wykazały znaczną poprawę pracy serca... oby nie zapeszać ale widać że dłużej ale wolniej służy mojej pompie :) )
  4. Czy Twoja aktywność fizyczna przekłada się w jakiś sposób na inne aspekty życia (np. praca/rodzina/znajomi)?
    Długo zastanawiałem się jaki sens ma tak postawione pytanie ? Bo to jak pytanie strażaka czy w pracy spotyka ogień... Jak naście godzin spędzonych na tygodniu ma nie wpłynąć na otoczenie sportowca ? Można myśleć jak ma go nie wywrócić do góry nogami ale czy wpływa to oczywiste (no chyba że ktoś zaczął sport jako młodzik, teraz jest trenerem, nie ma dzieci i całe jego życie to sport....) No dobra ale po kolej : Praca -> pracuję w dużej ogólnopolskiej firmie na "zauważalnym" :( stanowisku... wydaje mi się nieskromnie że wiele osób w mojej firmie zobaczyło na moim przykładzie, że można (wielu zna mnie jako 106 kg pączka) i zaczęło uprawiać bieganie... Aktualnie mamy kilka grup biegowych, reprezentacji firmy startują w Grand Prix Lublina, w City Trailu, Rzeźniku, Rzeźniczku, Maratonie Lubelskim oczywiście część z tych osób i tak odnalazłoby tą drogę ale na pewno część z nich dzięki mnie zrobiło to szybciej :) Rodzina -> Sport na pewno wpłynął bardzo na moją 4 osobową rodzinę (mam żonę Magdę i dwóch synów (jeden to już dorosły 18'latek)) Na pewno przez codzienne treningi nasze spotkania są w trakcie tygodnia rzadsze . Z drugiej strony częściowo zaszczepiłem rodzinę moją pasją, synowie (w naturalny sposób mając pewien wzorzec przed oczyma (staram się to pisać z pokorą...)) nauczyli się super pływać, jeżdżą na bramkach gigantowych, razem jeździmy na rowerach, chodzimy po górach, w tym roku obaj zaczęli biegać (!) a starszy zaczął przygotowania do Triathonu i mam nadzieję że w 2018 roku gdzieś z nim wystartuję. Znajomi-> W wielu miejscach można poczytać o samotności maratończyka... Nic bardziej mylnego. sport rozszerzył grono moich znajomych i PRZYJACIÓŁ o rząd wielkości. Wspólne wyjazdy, treningi, wzajemna rywalizacja to coś co mam nadzieje stworzyło więzi na lata :)
  5. Które Twoje dotychczasowe starty uważasz za wyjątkowe?
    Nie będę pisał że każdy bo tak na pewno nie jest... Są starty treningowe i starty kategorii A (1-2 w roku). Najważniejsze moje starty to : - pierwszy marathon w Poznaniu - pierwszy pół / Iron Man w Gdyni - Rzeźniczek (to wtedy odkryłem góry i zakochałem się w nich bez reszty) - Pierwsze Ultra czyli Bieg Rzeźnika który zrobiłem razem z Wojtkiem a dystans ten wydawał mi się wtedy Kosmicznym i niewyobrażalnym Wyzwaniem. - WSZYTSKIE starty górskie z Mirkiem pod skrzydłami Kamila takie jak (Ultra Trail de Badaleros, Bieg Rzeźnika, Trans Gran Canaria) które doprowadziły mnie do spełnienia jednego z marzeń ostatnich lat czyli, skończenia (w przyzwoitym czasie) UTRA TRAIL DE MONT BLANCK (UTMB). - W tamtym roku rozpocząłem z Mirkiem zabawę w górskie ekstremalne Triathlony, każdy start w nich jest bardzo fajny. Celem jest Harda Suka w 2018 roku ale nie cel jest tu najważniejszy ale sama droga, a głównie ludzie z którymi się na niej znajduje, jest warta o wiele więcej niż skończenie lub nie danych zawodów.
  6. Jaka jest Twoja największa sportowa wpadka? Jak sobie z nią poradziłeś? Czy miałeś kiedyś moment załamania i chciałeś wszystko rzucić?
    Moja największa wpadka to na 100% start w tamtym roku w Maratonie Gór Stołowych. To jedyny start w górach którego nie ukończyłem. Powodów było kilka. Dzień przed startem za mocno zrobiłem trening rowerowy, wybrałem się z kumplami na start, byłem zdecydowanie najgorszym górskim rowerzystą ale zamiast odpuścić cisnąłem z nimi na maksa (choć dla nich to był lajt to dla mnie orka na zasadzie jak to ja nie dam rady ??? ) kolejny błąd to rozpiska czasów na poszczególnych punktach.. niby wszytko zrobiłem poprawnie jedyny problem to to że czas oparłem o wynik z 2015 roku a w dniu mojego startu było jedynie 35 st celsjusza i zwycięzca z 2016 miał czas (chyba) o godzinę gorszy niż w 2015 (tego moje wyliczenia oczywiście nie miały). Kolejnym błędem było niezabranie paska tętna ! Reasumując Okazałem się Januszem biegów górski. Stanąłem zajechany na starcie (nogi był lekko zakwaszone), nie słuchałem organizmu biegłem na maksa (dziwiąc się, że nie mogę utrzymać zakładanego czasu na punktach... jakbym je utrzymał to bym chyba był w pierwszej 10'ce :) :) ) na trzecim punkcie kontrolnym zorientowałem się, że jestem na nim z kolegami którzy mają czasy w maratonie o 30 minut lepsze ode mnie i wiedziałem że będzie źle i faktycznie po 15 minutach na płaskim nieocienionym odcinku w lesie ktoś wyłączył mi prąd i dalej byłem w stanie jedynie iść w kierunku mety... Mirek próbował mnie jeszcze motywować ale tego strzępu mięśni już nie dało się zmotywować...
  7. Czy często miewasz kontuzje? Jak ich unikasz?
    Kilka miesięcy temu napisał bym, że nie mam a unikam je poprzez zrównoważony trening biegowo-triathlonowy. Teraz borykam się z bolącym kolanem prawdopodobnie efektem upadku w trakcie skoków na MTB na górkach czechowskich... Jak tego można było uniknąć ? Nie angażować się we wszystko co daje zastrzyk adrenaliny tak jakby jutra miało nie być ! Skakać na MTB w wieku 46 lat :( kiepski pomysł wystarczy przecież snowpark z rampami w zimie :)
  8. Jaki jest dzisiaj Twój najbardziej szalony cel sportowy? Dlaczego ten?
    Celi mam kilka jeśli mam napisać o jednym to zdecydowanie Triathlon Harda Suka Dlaczego ? -Ekstremalny triathlon :) - 4 km pływania - bezpośrednio po tym 230 km na rowerze przez Tarty i finalnie 53 km biegu po trasie Biegu Ultra Granią Tatr. Cel gigantyczny, ale jak pisałem wyżej nie sam start jest ważny, ale długi okres przygotowań które mam nadzieję zrobię razem z kumplami...
  9. Jak zacząć? Jakie dystanse? Jaki sprzęt?
    Mój przykład czyli start od maratonu przygotowując się samemu na pewno nie jest dobrym przykładem. Takiej drogi nie polecam nikomu. Uważam, że jedynie współpraca z dobrym trenerem i rozwój krok po kroku jest najlepszą drogą. Podsumowując zacząć od dyszek a potem wydłużać do UTMB :)
  10. Jakie rady dałbyś komuś kto dopiero zaczyna przygodę ze sportem i chciałby "Cię dogonić"?
    Trenować z umiarem Mieć z tego FUN Plany rozpisywać ambitne ale realne i na 3 lata a nie na TEN sezon. Uprawiać Triathlon (bo to ogólnorozwojówka) a no i KONIECZNIE KUPIĆ SKITURY i pojechać ze mną w góry.