Mam 58 lat, skończyłem PL, mieszkam w Lublinie (Kośminek), pracuje w branży przetwórczej, mam trójkę dzieci. Pod koniec czasów licealnych (w Puławach) kiedy to uprawiałem różne dyscypliny z naciskiem na judo (łapałem się na MP) złapałem poważną kontuzje kolana i moja kariera się raptownie zakończyła. Po 50tce, problemy życiowe, stresy i mój wygląd przypomniały mi o sporcie i zacząłem biegać. W 2012 zrobiłem Maraton Warszawski (4h9min), w 2013 triatchlon olimpijka w Mietkowie (3h00min), w 2016 Malborku IM (13h04min). Generalnie nie bardzo zależy mi na zawodach i wynikach ale jest to dodatkowa mobilizacja i bardzo zależy mi na postępie i doskonaleniu się (w tym techniki) aby czerpać co raz większą przyjemność z systematycznych (najlepiej by było codziennych) treningów. Ponadto bardzo lubię atmosferę przed i po zawodach, rozmowy (kuluarowe) na "różne" tematy :), jest to tez okazja wyjechać i zwiedzić coś. Bardzo lubię turystykę, bliższą, dalszą i jeszcze dalszą (np. podróż wokół Sycylii i wejście na Etnę), rowerową, chodzenie po górach, mogą być tez kajaki (zaliczyłem kilka w tym na Dniestrze) i narty które tez kocham. Zaraz po IM w 2016 r. (niezależnie mniemam od sportu) miałem poważny problem za zdrowiem i teraz po 3 latach przerwy wracam po woli do "zawodów". Nie wyobrażam sobie życia bez systematycznego wysiłku fizycznego (aczkolwiek stosuje już teraz zasadę umiaru) dzięki któremu łapie dystans do codziennych spraw i problemów.
Raz w tygodniu basen, rower w niedzielę, 5 km przed pracą lub późnym wieczorem 5-7 km ok. 3 razy w tygodniu.
Tak, ale lubię urozmaicone jedzenie:)
Moje pasje nigdy nie odbywały się to kosztem rodziny czy obowiązku pracy.
Pierwszy maraton w Warszawie przebiegnięty z wielka przyjemnością, plus oprawa na stadionie, finisz na stadionie i obserwacja ludzi - coś niesamowitego. W Mietkowie, piękne miejsce, było nieprawdopodobnie gorąco - aż super, w Malborku świetna oprawa, niesamowicie zimno jak skończyłem dostałe febry :-D ale szybko się rozgrzałem:), bardzo polecam Gołdap wszystkie zawody są fajne.
Nie nigdy. Kontuzja ścięgna najpierw w jednej stopie 5 lat temu potem w drugiej (jeszcze odczuwan skutki) odsunęły mnie od biegania i zamiast postępu nastąpił regres.
Od czasów liceum i judo kolano jest w rozsypce ale daje radę. Trzeba słuchać i szanować swój organizm.
Nieeee, szalonych już nie mam, gdyby mi pozwoliło zdrowie to może Norseman ???
Jak najwolniej, bez napinki, spokojnie, wszechstronność, ogólna sprawność, systematyczne wytyczanie sobie celów i podnoszenie poprzeczki - ale na spokojnie. Ciągła ustawiczna praca nad sobą, techniką, wiedza na temat dyscyplin, rozmowy z ludźmi, dbałość o zdrowie, dieta, dobra organizcja dnia codziennego. Sprzęt w zależności od potrzeb i możliwości finansowych stopniowo co raz lepszy
Zaczynaj bardzo, bardzo powoli, bądź bardzo systematyczny, traktuj to jako frajdę, nie zapominaj o innych obowiązkach -satysfakcja sukces przyjdzie sam.