Swoją przygodę biegową zacząłem w roku 2013, kiedy to do Lublina zawitała idea biegów masowych / ulicznych. Od zawsze w mojej głowy tkwiła myśl o czymś podobnym, zaszczepiona mi w wyniku lektury dobrych książek i filmów, które poruszały temat „kultu biegacza”. Gdy tylko coś takiego pojawiło się w mojej małej ojczyźnie, oddałem temu serce. Jeśli chodzi o regularny trening, miewałem wzloty i upadki, ale z dumą mogę powiedzieć, że postęp był, jest i będzie. Udało mi się do typowo inteligenckiego domu rodzinnego, gdzie sport był tylko pustym pojęciem, wprowadzić coś na kształt „ducha olimpijskiego”. Wydaje mi się, że podobnie oddziałuję na całe swoje otoczenie i jestem z tego dumny.
Trenując regularnie, poświęcam aktywności sportowej 4-7 godzin w tygodniu. Średnio wykonuję około 4-6 treningów w tygodniu. By uzmysłowić Wam, jaki jest mój plan na tym etapie, mógłbym go opisać mniej więcej tak: Poniedziałek – 40-60 minut treningu biegowego; Wtorek – luzik. Jeden dzień w tygodniu należy się organizmowi wyłącznie w celu regeneracji; Środa – często trening w środę robię dwukrotnie. Rano typowo biegowy, a wieczorem trening pod biegi OCR (przeszkodowe) wraz z ekipą WW Team Czwartek – wolne lub trening biegowy 40-60 minut; Piątek – trening biegowy techniczny na stadionie lub w terenie Sobota – wolne lub luźny trening biegowy Niedziela – długie wybieganie.
Generalnie odpowiedź na to pytanie brzmi w moim przypadku – „tak”. Choć to długa historia… Przerwanie letargu i rozpoczęcie aktywności sportowych to dla mnie ostatnie dziewięć lat życia. Najpierw jako wizyty na siłowni z moim tatą. Potem eksperymenty ze sportami zespołowymi (średnio udane, ale zawsze będę miło wspominać podrygi w koszykówce). Następnie z potrzeby poczucia wolności padło na biegi. W międzyczasie dużo było też treningu siłowego, więc moja sylwetka nie jest typowa dla biegacza ultra. Próbowałem różnych rodzajów diet, w tym przez półtora roku byłem wegetarianinem (z pobudek sportowo-zdrowotnych). Mam od jakiegoś czasu ogromny problem z trzymaniem diety. Nie chodzi nawet o jakość produktów (choć może także). Bardziej mam na myśli nieregularność spożywania swoich posiłków i ich zmienną wielkość. Jestem kawoszem i nie potrafię sobie odmówić tej przyjemności nawet kilka razy w ciągu dnia. Unikam zaś alkoholu. Jeśli chodzi o suplementację, to mój poranny zestaw wygląda jak wsparcie starszego dziadka – uzupełniam: potas, magnez, żelazo. Przyjmuję BCAA i, o ile o tym pamiętam, także kompleks witamin. Jak pisałem, startuję teraz ze świadomym myśleniem o diecie i aby panować nad poczuciem sytości (szczególnie po treningach), zamierzam dorzucić białko. Co do badań, jestem leniwy. Co jakiś czas to robię badanie krwi i to w zasadzie tyle. Wyniki mam jednak w normie.
Zdecydowanie tak. Uważam, że bycie osobą aktywną świadczy o naszej konsekwencji i definiuje nasze działania. Trzeba pamiętać, że aby zrobić to dobrze, plany do realizacji (mam tu na myśli zawody) trzeba planować ze sporym wyprzedzeniem. To często niemałe zabiegi logistyczne, gdzie trzeba dopasować kosztorys, grafik oraz czas dla bliskich. Przez długi czas myślałem, że jestem w tym wszystkim sam. Że moją rodzinę mało interesują moje „szalone inicjatywy”. Teraz patrzę na to wszystko z zupełnie innej perspektywy. Wiem, że miałem, mam i będę mieć zawsze ogromne wsparcie wśród bliskich. Że to właśnie dzięki moim startom i chęci przekraczania własnych granic poznałem wiele wspaniałych osób. Jestem ogromnie dumny (i zawsze będę podkreślał to jako swój sukces) ze stworzenia mojej własnej biegowej społeczności – grupy do biegów OCR – WW Team. To wspaniałe mieć przy sobie ludzi, którzy wzajemnie wspierają się, startują i spędzają wspólnie czas również poza bieganiem. To dzięki temu poznałem też moją miłość :)
Wyjątkowy był start w pierwszej „dyszce”. A była to pierwsza „dycha” organizowana w Lublinie w ramach dych do maratonu. Do dziś pamiętam radość tego wydarzenia. Z ogromną dumą wspominam swoje starty za granicą. Piątki w Hiszpanii oraz półmaraton „górski”. To moje najlepsze czasy i prawdziwe biegowe potyczki :) Pierwszy maraton też był wyjątkowy (Pierwszy Maraton Lubelski). Poza tym na pewno ukończenie Rzeźnika w 2017 r. oraz Bieg Morskiego Komandosa.
Jako takich sportowych wpadek nie miałem. Było kilka momentów, w których musiałem zwyczajnie odpocząć od biegania, ale nie zaprzestawałem aktywności sportowej i tego sumiennie będę się trzymał.
Raczej nie. Mimo, iż od 3 lat startuję w biegach przeszkodowych, organizm mam całkiem odporny. Nie mam dużych przestojów i rzadko kiedy zmuszony jestem z czegoś zrezygnować. Fakt faktem, że co jakiś czas odczuwam ból w kolanie. Nie wiem z czego on wynika, być może z dużej ilości kawy w mojej diecie. A może to dawne problemy z tym mechanizmem mojego organizmu. Kiedy tylko pojawiają się takie problemy, zmniejszam kilometraż i ogólną aktywność. Nie mam już tego parcia i z chłodną głową daję zwyczajnie swojemu organizmowi kilka dni wakacji. Poza tym dbam o swój organizm poprzez odpowiednie treningi pozabiegowe, rozciąganie i wypoczynek.
Nie wiem, czy jest szalony, ale plany najbliższe czynię dopiero (albo już) na 2018. Mam ochotę pobiegać w Górach Stołowych. Poza tym będę ścigał się dalej sam ze sobą :P Chcę w przyszłym roku zejść poniżej 19 min na 5 km, oraz powalczyć z 39' na 10 km. Co dalej? Na pewno dla mnie będą to biegi OCR. Dalekosiężnym "marzeniem" jest wielka 6 oraz Fuji Ultra Trail.
Nie ma co jak echo powtarzać tego pytania – wystarczy wyjść i zrobić kilka kroków ;) Bieganie to piękna forma poruszania się. Zanim jednak opanujesz wszystkie triki i niuanse, musisz zwyczajnie wyjść i czerpać przyjemność z przebywania na świeżym powietrzu. Nie śpiesz się. Bądź konsekwentny, w swoich działaniach, a wszystko do Ciebie przyjdzie. Na sprzęt będzie jeszcze czas. Pamiętaj, że nawet przy najtańszym sporcie, jakim jest bieganie, sprzęt specjalistyczny kosztuje (jak w każdym sporcie lub pasji). Jeśli po jakimś czasie przyjdzie Ci zmierzyć się z większym wyzwaniem i będziesz potrzebował wsparcia, możesz liczyć na biegową brać.
Nie rób tego, żeby mnie „dogonić”, rób tak, żeby dawało Ci to przyjemność i „życiówki” buduj, biorąc za wyznacznik swoje poprzednie wyniki. Ja tak robiłem i tej filozofii jestem wierny :) Cokolwiek robisz, rób to z pasją. Regularność i determinacja to Twoi najwięksi sprzymierzeńcy. Słuchaj swojego organizmu, a na pewno pozwoli Ci on dokonać wielkich rzeczy. Jeśli bieganie (niezależnie od tego, w jakiej formie będziesz je uprawiał, bo czy to będzie płaskie, góry, OCR, mundurówka, nie ma znaczenia) będzie Ci sprawiać przyjemność i będziesz czuł, że robisz to z łatwością, wtedy podejdź do mnie, zbij pionę, bo w moich oczach będziemy na tym samym poziomie ;)