Sport towarzyszy mi od najmłodszych lat. W szkole podstawowej oraz średniej uwielbiałam gry zespołowe, szczególnie piłkę nożną. Nie darzyłam jednak zbyt wielką sympatią biegania (takiego jako osobnej dyscypliny). Pamiętam, że zawsze byłam bardzo "zwiercona". Później czas szybko zleciał i znalazłam się na studiach. I zdałam sobie sprawę, że jestem gruba :) i za stara aby biegać za piłką. Postawiłam na bieganie. Dzisiaj nie wiem czy tamto truchtanie można nazwać bieganiem, w każdym razie coś próbowałam. Wtedy wydawało mi się, że jestem mega biegaczem bo pokonuję 5 km ;) i tak z przerwami większymi i mniejszymi doturlałam się do dorosłości. Około 5 lat temu przyszło mi radzić sobie z problemami. Dla mnie ogromnymi. Wtedy również postawiłam na bieganie i czasami rower. Wietrzenie głowy było najlepszą terapią. Wtedy też padła z mojej strony obietnica, że przebiegnę maraton (chociaż nadal nie miałam zielonego pojęcia jak to zrobię). Kolejny rok to ciąża :) ok 3 miesiące po porodzie zaczęłam biegać. Rok później przebiegłam swój pierwszy w życiu, obiecany maraton. Miał to być pierwszy i ostatni maraton. Spełnić marzenie i koniec. Był to rok 2016. Dziś mamy 2018 i dopóki jest zdrowie nie zamierzam przestać... :)
Obecnie trenuję 4-5 razy w tygodniu. Treningi średnio zajmują mi 1,5-2 h. Chyba że jest to długie wybieganie -ok 3h. Lub trening z oponą, który wprowadziłam od niedawna i trwa on póki co poniżej godziny.
Myślę, że nasza świadomość jako biegaczy znacznie się zwiększa. W związku z czym tak bardziej świadomie podchodzę do w/w zagadnień.
Oczywiście. Zależy mi aby moja córka wiedziała, że kobieta może też mieć pasję i się w niej realizować. Znajomi czasami nazywają mnie "nienormalną" ale w gruncie rzeczy są dumni i myślę, że trochę zazdroszczą mi uporu. Praca - mam taką że rozmowy o bieganiu tylko ją umilają :)
Wyjątkowy był start w pierwszym maratonie w kwietniu 2014r. Wyjątkowy bo pierwszy, bo miał dla mnie ogromną wartość osobistą. Wyjątkowy był start w Zimowym Maratonie Bieszczadzkim w 2017r - dlatego, że pierwszy z górkami, ze śniegiem :) Miło również wspominam Maraton Warszawski w 2017 dlatego, że pobiegłam go dla fundacji Rak and Roll. Nie ma nic wspanialszego jak robić to co się kocha a przy tym pomóc tym którzy tego potrzebują.
Przebiegnięcie maratonu z anemią. Nie polecam. Głupota, głupota i raz jeszcze głupota. Do dzisiaj opieprzam się w myślach że ambicja wzięła górę. Najtrudniej było przyznać się do błędu i odpuścić trenowanie na jakiś czas.
Tak naprawdę kontuzję miałam raz. Wtedy jeszcze moja świadomość była mniejsza. Zbyt szybko zwiększałam kilometraż. Jakieś przeciążenie czy coś. Teraz duża uwagę zwracam na rozciąganie, rolowanie i regenerację.
Chciałabym stanąć na pudle ;) Jeśli chodzi o biegi to po głowie chodzi mi maraton na Antarktydzie :) Dlaczego? bo lubię zimno ;)
Jak zacząć biegać? Nakładasz buty i jedziesz. Zorientuj się czy to przygoda na dłużej czy krótkotrwały romans. Na początek buty a później przyjdzie czas na wydawanie kasy na sprzęt :)
Spokojnie. Nie od razu Rzym zbudowano. Ale z doświadczenia wiem, że pewne rzeczy trzeba przerobić samemu i nie bardzo słucha się tych bardziej doświadczonych.