Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Korzystając z naszej strony wyrażasz zgodę na wykorzystywanie przez nas plików cookies. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.
Zamknij

Stay Insane & Centrala Rowerowa

Wszyscy widzieliśmy wczoraj pracę Pawła i Arka (sorry chłopaki, że Was nie "oznaczam", ale to wyłącznie Wasza wina, że nie macie konta u nas na stronie - zero presji, nie musicie mieć, możecie po prostu czytać co chwilę taki wywód) z Centrali Rowerowej, więc o tym jak dobrymi "serwisantami" sprzętu rowerowego są chłopaki pisać nie będę. W sumie może i będę, ale nie na początku.

Na początku skupię się na tym, jakimi są ludźmi.
Kto dotrwał wczoraj do końca imprezy, ten słyszał wersję skróconą poniższej opowieści, ale że kilka osób musiało wcześniej uciec (super, że zdecydowana większość została do końca), to opowiem jeszcze raz. Właściwie to nie opowiem a napiszę, bo wiadomo, że słowo pisane więcej warte niż powiedziane :)

Kilka tygodni przed imprezą wpadliśmy z Jackiem do CR i opowiadamy chłopakom, że założyliśmy klub sportowy, że robimy pierwszą imprezę i przychodzimy z pytaniem, czy znajdą czas, by pomóc z ogarnięciem rowerów. Po chwili mamy ustalone, że termin 4-5 listopada jest OK. Budżet z gumy nie jest, więc pytamy, ile ich praca będzie kosztować. Chłopaki mówią, że to zależy od tego, ile będzie roboty, ale na pewno się dogadamy. Przyjmujemy taką opcję bez dyskusji, bo korzystaliśmy z ich usług wiele razy i często chcieliśmy zapłacić za ich pracę więcej niż sobie życzyli, więc wiemy, że jeżeli z tego "dogadania się" wyjdzie jakieś zaskoczenie, to tylko pozytywne.
Mała dygresja: Centrala Rowerowa to miejsce prowadzone przez ludzi z prawdziwą pasją, miejsce, w którym czas płynie inaczej. Standardowa wizyta "człowieka bez napinki" w CR wygląda tak, że przychodzi on z "problemem techczninym" a wychodzi po 2 godzinach "uchachany" i bogatszy o wymianę zdań na temat treningów, zawodów, żywienia i ogólnie otaczającej nas rzeczywistości. Nie dziwne, że i tym razem wpadliśmy na chwilę zapytać: "czy mają czas" a po chwili chłopaki wiedzieli już o imprezie tyle co my. Po informacji, że jak partnerzy dopiszą, to chcemy zrobić zawody bez opłaty startowej, powiedzieli: ej, no jak robicie to za darmo to i my też obstawimy imprezę za darmo. Mimo naszych argumentów, że my ich tam zapraszamy "służbowo", nie dali się namówić na przyjęcie pieniędzy...

W temacie pasji... Paweł Kulpa (Paweł, piszę tego newsa pół dnia a Ty nadal nie masz konta...) prowadzi również pracownię Culpe. Pracownia Culpe to miejsce, w którym tworzy się rzeczy ponadprzeciętne o świetnej jakości technicznej oraz estetycznej. To miejsce napędzane motywacją z satysfakcji czerpanej z tego, co robią oraz dążenia do wymiernego efektu końcowego. Ale o co chodzi? Jak chcesz mieć genialny rower, w dobrej cenie, to dostaniesz go na Bursaki 17 w Lublinie. Jacek dostał np. taki: click.

Powoli kończąc :) Jest takie powiedzenie, że "są rzeczy w życiu, które warto i są rzeczy, które się opłaca i nie zawsze to, co warto - się opłaca i nie zawsze to, co się opłaca - warto". Coraz mniej osób dzisiaj bierze na to poprawkę. Chłopaki liczyć umieją i wiedzą, że praca za darmo się nie opłaca, ale stwierdzili, że warto - i za to im bardzo dziękujemy.

PS.1. Wszyscy widzieliśmy ich pracę w niedzielę, ale mało kto wie, że w sobotę gdy my jedliśmy burgery w Umea, oni razem z Jackiem oraz Magdą testowali działanie trenażerów i planowali ustawienia rowerów przez 6 godzin, skończyli po 21...

PS.2. W pierwszym zdaniu napisałem słowo "serwisantami" w cudzysłowie, bo dla nas byliście wczoraj SUPERBOHATERAMI :)

PS.3. Dzisiaj dzwoni mi telefon, widzę, że dzwoni Paweł (ten bez konta na Stay Insane), nie bardzo wiem, czy odbierać, bo pewnie dzwoni, że sorry, ale oni się na taką akcję nie pisali i właśnie wystawili fakturę na kilka tysięcy, no ale odbieram i... Paweł dzwoni podziękować mi za świetną imprezę... Takie akcje na chwilę nawet mi odejmują mowę, ale jedno słowo jeszcze raz z siebie wyduszę: dziękuję.